Weekend, a ja siedzę sama w domu, bo zbyt wiele ludzi
interesuje się tym co stało się na mojej twarzy. Nie chcę nigdzie wychodzić, bo
mam dosyć szeptów i spojrzeń w moim kierunku. Jest to strasznie uporczywie i po
prostu niemiłe. A patrząc na problemy, które kiedyś miałam i myślę, że kiedyś
je poznacie, nie daję rady normalnie funkcjonować wśród takich ludzi.
Przeszłość wyryła w mojej pamięci zbyt duże piętno, by od tak o tym zapomnieć.
Dlatego siedzę na kanapie z paczką chipsów i oglądam Spongeboba
jak na dorosłą osobę przystało. Bez względu na wiek, są takie kreskówki, które
będę oglądać cały czas.
Za jakąś godzinę mają się pojawić Jai, Ariana, James, Daniel
i Elizabeth, więc próbuję doprowadzić do porządku chociaż siebie i wyskakuję z
piżamy, która ostatnimi czasy stała się moim ulubionym strojem. Ciuchy rzucam
niedbale na łóżko i w samej bieliźnie przeszukuję szafkę w nadziei znalezienia
jakichś czarnych legginsów i czystej koszuli w kratę. Mam niedobór w
garderobie, ponieważ straszny ze mnie leń i z każdym kolejnym dniem odkładam
zrobienie prania. Chyba dzisiaj będę musiała się za to wziąć, w przeciwnym
razie za kilka dni nie będę miała się w co ubrać.
Schodzę na dół „zwabiona” dźwiękiem dzwonka, wpuszczam
przyjaciół, którzy od razu zajmują miejsca na dwóch kanapach w salonie. Chyba
uwielbiają to pomieszczenie bardziej ode mnie.
- Jak się dziś czujesz? – James patrzy na mnie z troską i
przygląda się jeszcze lekko opuchniętemu policzkowi.
- Całkiem dobrze, ale mam nadzieję, że do poniedziałku nie
będzie już zbyt wiele widać. – Wzdycham ciężko. – Luke coś mówił? – Zwracam się
do Jai’a.
- Nadal nic, wychodzi z pokoju tylko po to, żeby coś zjeść.
Poza tym to u niego normalne, zawsze tak było. – Patrzy na mnie trochę
zakłopotany. – Mam nadzieję, że zbierze się chociaż na tyle, żeby cię
przeprosić.
Chłopak trochę się denerwuje na brata, ale Ariana od razu go
uspokaja, a do mnie się uśmiecha. Jest taką ciepłą i miłą osóbką, że nie sposób
jej nie lubić.
Daniel i James dorwali się do konsoli, więc siadam na fotelu
i przyglądam się ich grze. Po kilku minutach zaczynają się kłócić i na tym
kończy się ich rywalizacja.
- Annabelle, może jednak gdzieś wyjdziemy? – Daniel znudzony
podrzuca pilotem od telewizora.
- Gdzie? – Z chęcią bym poszła, ale z drugiej strony…
Zresztą co ja się będę przejmować innymi, to mój problem, nie ich.
- Może chodźmy wszyscy do kina. – Daniel wygląda jakby wpadł
na najwspanialszy pomysł na świecie i prawie widzę, jak chwali się w duchu.
„Tak, Daniel. Jesteś geniuszem.”
Po dłuższym zastanowieniu postanawiam przystać na tę
propozycję i udaję się do góry po kilka rzeczy, a znajomi czekają przy
drzwiach. Biorę trochę gotówki i chyba jestem gotowa, ale na wszelki wypadek
wchodzę jeszcze do łazienki i poprawiam makijaż, żeby za bardzo nie pokazywać
gamy kolorów, która aktualnie znajduje się na moim policzku i tuż pod okiem.
Wychodzi na to, że zawsze obrywa moja buzia, nie wiem co z
nią nie tak. Jeżeli chcą mi uświadomić, że jestem brzydka i powinnam coś z nią
zrobić, mogą to po prostu powiedzieć. Oho, Annabelle, humor ci wraca, to dobry
znak.
Na szczęście moi przyjaciele przyjechali na dwa samochody,
jadę z Jai’em i Arianą, ponieważ przyjaciółka mnie o to poprosiła. Siedzimy z
tyłu i ciągle rozmawiamy mając nadzieję, że nie przeszkadza to naszemu
kierowcy. Najwidoczniej nie, bo nie ma do nas żadnych pretensji, a nawet jakby
miał, pewnie nie przestałybyśmy gadać.
Daniel znowu poczuł się geniuszem i oczywiście stoi teraz
już piętnaście minut i wybiera jakiś film. W końcu szczęśliwy wraca do nas z
biletami. Okazuje się, że wybieramy się na horror. To dobrze, lubię takie
klimaty i śmiem myśleć, że Daniel liczy na to, iż będę się bała, nie ma mowy,
kolego. Niech no tylko spróbuje się do mnie zbliżyć, to wybiję mu to z głowy
kolejny raz.
Wchodzimy na salę i zajmujemy swoje miejsca, siadam koło
Ari, a koło mnie oczywiście Skip. Nie komentuję tego, bo film się jeszcze nie
zaczął i nie chcę psuć popołudnia moim przyjaciołom. Film się właśnie zaczyna, więc w sali jest
ciemno, jak nie powiem gdzie.
Wiem, że Ariana i Jai się obściskują i trochę głupio mi tak
koło nich siedzieć. Wlepiam wzrok w ekran i próbuję nie zwracać na nich uwagi.
Chociaż nie jest to najłatwiejsze zadanie. Są szczęśliwi, mogą spróbować być
razem, bo nigdzie się nie wybierają. Gdybym ja chciała się z kimś związać…
wolałabym nie, bo w każdej chwili mogę zniknąć, a to nie byłoby miłe ani dla
mnie ani dla chłopaka, którego nawet nie mam i zakładam, że nie będę miała w
najbliższej przyszłości.
Jak na razie film się jeszcze dobrze nie zaczął, a Daniel
już próbuje mnie objąć. Strącam jego rękę z mojego ramienia i próbuję się nie
denerwować. Po kilkunastu minutach spokoju Skip znowu ponawia swoją
wcześniejszą próbę, a ja robię to samo z jego ręką.
Połowa filmu i już szykuję się na jakąś straszną scenę,
ponieważ takie lubię najbardziej, kiedy Daniel łapie mnie za rękę. Czy ten
chłopak nie rozumie słowa „nie”? Wyrywam się z jego uścisku i wściekła wychodzę
z sali.
Drzwi zamykają się za mną z hukiem, nie przejmuję się tym,
rozglądam się po korytarzu i zauważam Luke’a z jakimiś dwoma dziewczynami, a
ponoć prawie wcale nie wychodzi z pokoju, chyba postanowił od tego odpocząć.
Opuszczam głowę i chowam twarz za włosami, by mnie od razu nie rozpoznał.
Kiedy jego koleżanki odchodzą, z powrotem na niego
spoglądam, on też na mnie patrzy i nie wydaje się być zadowolony. Bez
jakiegokolwiek zastanowienia podchodzę do chłopaka.
- Masz mi coś do powiedzenia? – Patrzę mu prosto w oczy i
stoję na tyle blisko, by mógł przyjrzeć się moim siniakom, a raczej ich
pozostałościom.
Brooks odwraca się na chwilę, po czym jak oparzony obraca
mnie do siebie plecami i pcha za najbliższą ścianę.
- Poczekaj tutaj. – Jest dziwnie spięty, ale widzę, że nie
jest na mnie wściekły, więc o co chodzi?
Nastroje zmieniają mu się częściej niż kobiecie
przechodzącej menopauzę. Odchodzę jeszcze kawałek i chowam się za filarem, bo
stamtąd mam o wiele lepszy widok.
Brooks podchodzi do jakichś trzech podejrzanych typów, po
chwili orientuję się, że to ci sami kolesie, którzy mnie napadli jakiś czas
temu.
Nie wiem co z nimi uzgadnia, ale widzę, że daje im jakieś
pieniądze. Co jest kurde nie tak z tym chłopakiem? Podchodzę trochę bliżej,
żeby móc coś usłyszeć. Jedyne co udaje mi się wychwycić z takiej odległości to:
„Gdzie masz swoją śliczną koleżankę, Brooks? Stęskniłem się za nią.” Nie słyszę
odpowiedzi Luke’a, ale widzę, że jest zdenerwowany, wręcz wściekły. I znowu znienawidzony przeze mnie typ. „Ona
jeszcze będzie moja, zapamiętaj to. Lepiej dobrze jej pilnuj.”
Słucham?! Czy ja się przesłyszałam? Nie ma mowy, do jasnej
cholery!
Odchodzę i siadam na małej ławeczce przed kinem. Mam w nosie
wszystkich, którzy zachodzą w głowie co się ze mną stało. Sama próbuję się
dowiedzieć, co tak naprawdę zaszło kilka minut temu. Prawdopodobnie zachowanie
Luke’a nie jest jego jedynym problemem i to mnie najbardziej niepokoi. Po
kilkunastu minutach z kina wychodzą podejrzani faceci, więc szybko się
odwracam, żeby przypadkiem mnie nie rozpoznali. Udało się, nawet nie spojrzeli
w moją stronę. Oddycham z ulgą, bo naprawdę nie chciałabym się ponownie znaleźć
w ich rękach. A raczej w łapskach ich szefa, nie chcę czuć na sobie nawet jego
wzroku.
Cały czas jestem zszokowana jak nigdy wcześniej, co tu się
do diabła dzieje? Mam wielka nadzieję, że nie chodziło o mnie, mam nadzieję, że
Luke ma mnóstwo koleżanek, które oni też znali. Ktoś zajmuje koło mnie miejsce
i wyrywa mnie tym samym z zamyślenia. Podskakuję spłoszona, ale w porę
orientuję się, że to tylko Luke.
- Możemy kontynuować naszą rozmowę.
- Czekam. – Krzyżuję ręce na piersi i patrzę na niego wyczekująco.
- Na co? – Zastanawia się przez chwilę, a potem widzę w jego
oczach, że się domyślił. – Chcesz, żebym cię przeprosił.
- Brawo Sherlocku. – Nie odpuszczę mu tego, a jak już mnie
przeprosi, to wypytam go o tych typów.
- Nie wiem, czy to słowo jak na ten moment przejdzie przez
moje usta, ale.. – Zakłada mi włosy za ucho, żeby zobaczyć resztki siniaków na
moim policzku. Patrzy na nie przez krótką chwilę, a potem po namyśle, daje mi
delikatnego całusa w policzek. Czuję jego zimny kolczyk na skórze i lekko się
wzdrygam, chociaż nie powiem, to całkiem przyjemne uczucie.
Zamieram, czas się na chwilę zatrzymuje. Co się właściwie
dzieje, halo!
- Myślę, że tyle wystarczy, bo na razie nie stać mnie na nic
więcej. – Mówiąc to odchodzi i nie zdążam go już zatrzymać…
Wystarczyłoby mi klepnięcie po ramieniu czy coś, ale on
musiał… Boże, dlaczego oni mi to robią, co jest z nimi wszystkimi nie tak?
Najpierw Daniel, teraz Luke.
Jestem w szoku, ponieważ nigdy nie spodziewałam się czegoś
takiego po Brooskie.
Nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć. Siedzę w tym
samym miejscu, kiedy w końcu dołączają do mnie przyjaciele. Daniel wie dlaczego
wyszłam, ale reszta nie ma o tym zielonego pojęcia, chyba że im powiedział, w
co szczerze wątpię.
- Widziałam twojego brata. – Mówię jak w transie i nawet nie
patrzę na Jai’a i całą resztę.
- Rozmawiałaś z nim? Przeprosił cię? – Chłopak jest bardzo
ciekawski i zaczyna wypytywać, mogłam nie zaczynać tematu, ale przecież ze
wszystkiego da się wybrnąć.
- Tak jakby. – Uśmiecham się lekko, by nie budzić żadnych
podejrzeń…
**********
Cześć ludzie! Mam nadzieję, że wam się spodoba, co prawda nie jest długi, jak na mnie jest przerażająco krótki, ale czasem tak bywa, chciałam dopisać coś jeszcze, ale stanęłam w miejscu, więc dodaję to co mam, żebyście dłużej nie czekały. Liczę na jakieś szczere opinie. Przy ostatnich kilka razy się uśmiechnęłam, a najwięcej przy najdłuższym komentarzu, za który bardzo dziękuję! Postaram się jak najszybciej napisać kolejny rozdział i tak już do końca opowiadania. Mam nadzieję, że nie wypadnie mi jakiś wyjazd... znowu. Do zobaczenia, liczę na was! x
Cuudoownee !♥
OdpowiedzUsuńWreszcie się doczekałam!! :D Nawet jeśli krótki, to liczy się jakość, a nie ilość, więc tu nie ma na co narzekać, bo treść rozdziału jest genialna :) Wow! Luke ją pocałował w zraniony policzek!! Aww jakie to słodkie! A Daniel mnie wkurza.. Jak się raz mówi nie, to znaczy NIE. Ale to facet, jemu nie przetłumaczysz. On nie może znieść myśli, że dziewczyna go nie chce, bo to zraniłoby jego ego.. Tak czy siak rozdział świetny i nie mogę doczekać się następnego <3
OdpowiedzUsuńKocham słodkiego Luke’a *.*
OdpowiedzUsuń"Tak, Daniel. Jestes geniuszem" hahaha najlepsze :D jejku słodzki Luke *o*
OdpowiedzUsuń